Każde wnętrze opowiada swoją historię. Zanim jej karty wypełni codzienność mieszkańców, kryje ono w sobie opowieść o projekcie i jego realizacji. I choć zazwyczaj kończy się ona na etapie oddania kluczy w ręce inwestorów, czasem przeradza się w opowieść o przyjaźni na całe życie.
Architekt Mateusz Jendrczak z pracowni Dot Architekci ma na swoim koncie wiele nietuzinkowych projektów zarówno w kraju, jak i za granicą. Nigdy jednak nie musiał zabiegać o klientów, gdyż wszystkie realizacje były z polecenia. Tym razem było jednak zupełnie inaczej…
– Pierwszy raz w życiu to ja zadzwoniłem do klienta, a nie klient do mnie. I w trakcie rozmowy Kamila stwierdziła, Panie Mateuszu, muszę pana poznać, przyjeżdżam dzisiaj do pana o godzinie 16 – wspomina z uśmiechem architekt. – I pamiętam, Kamila przyjechała faktycznie do mnie o 16. Rozmawialiśmy podczas pierwszego spotkania 3 godziny. I od samego początku wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, by dostać ten projekt– dodaje.
W ten sposób zaczęła się historia niezwykłego wnętrza, którego podstawą była wspólna energia, świetna komunikacja, a przede wszystkim 100% zaufania. To one zbudowały mocne fundamenty tej realizacji, która do najprostszych nie należała. Największym wyzwaniem okazał się stan deweloperski apartamentu, który, dawał wiele do życzenia. By oszczędzić stresu i nerwów inwestorom, a jednocześnie spełnić założenia projektu, architekt musiał doprowadzić stan budynku do perfekcji. Aby tak się stało, potrzebował sprawdzonej ekipy wykończeniowej, która bez problemu poradziłaby sobie z trudnymi pracami. Z pomocą przyszło PRW Design – wykonawca, z którym Mateusz Jendrczak wcześniej już współpracował, a więc miał pewność, że i tym razem wszystko pójdzie gładko i sprawnie.
Tak też się stało. Firma PRW Design poradziła sobie ze wszystkimi usterkami i niedoróbkami, doprowadzając mieszkanie do stanu, w jakim klientka powinna była je odebrać. Co więcej, doskonale przygotowała je do dalszych prac przy projekcie, którego była też generalnym wykonawcą. A ten z założenia opiera się na zasadach minimalizmu rodem z kolebki najlepszego designu – Włoch. Odnajdziemy tu więc charakterystyczne podziały i proste linie, które optycznie porządkują przestrzeń, wyznaczając rytm całej aranżacji. Stanowią one kontrast dla bazy kolorystycznej oscylującej w chłodnej, jasnej palecie barw ziemi. Naturalne materiały, takie jak kamień i drewno, wprowadzają efekt spokojnego luksusu, który potęgują rzeźbiarskie w formie meble, niczym dzieła sztuki użytkowej zdobiące wnętrze. Wszystko to stanowi przy tym znaczące tło do życia Kamili i jej rodziny.
–Ideą projektu było stworzenie minimalistycznej bazy, na której pojawią się kontrasty, czego przykładem jest chociażby biblioteczka w salonie. Zależało mi na tym, by mebel ten nie miał pleców, a był linearną kompozycją. Piony i poziomy, przewiają się przez całe wnętrze w postaci zróżnicowania użytych materiałów, ich faktur czy struktur. Odnajdziemy je w różnych elementach aranżacji. Należy do nich wyspa kuchenna, którą zdobi bardzo rzadki granit avocadus w ciemnozielonym wybarwieniu. Podobnie jak stół jadalniany, wybija się ona na tle stonowanej kolorystyki bazowej – wyjaśnia architekt Mateusz Jendrczak.
Stąd też wszystkie zabudowy meblowe mają charakter czysto funkcjonalny. Ich zgeometryzowane bryły, o wyraźnie zaznaczonych liniach, wkomponowane zostały w tło. Tworząc jednolitą powierzchnię wraz ze ścianami, pozostają praktycznie niezauważalne.
Nie tylko zabudowy, ale również drzwi dyskretnie zaznaczają tu swoją obecność, niejako pod dyktando równych pionów i poziomów. I tak np. mamy poziom podciągu, który przeciąga się na zabudowę TV, a następnie przechodzi w formę płycin nad oknami przy grzejnikach. Podobnie wspomniane drzwi, których linie korespondują z podziałami zaznaczającymi się na ścianie. Z tej geometrycznej dyscypliny uwalnia się jedynie taras, który zaskakuje ciepłą i bardziej zmiękczona aranżacją.
– Taras stanowi przedłużenie części wypoczynkowej, jednocześnie ją ożywiając. Znajdziemy tu obłe formy oraz inną kolorystykę, która doskonale współgra z wystrojem wnętrz. Elementem wiążącym wnętrze z zewnętrzem są rzeźbiarskie formy mebli outdoorowych, które znalazła inwestorka. Podobny charakter mają także inne elementy wyposażenia, takie jak krzesła jadalniane Fritz Hansen czy stół od Miniforms z zaoblonymi, organicznymi podstawami oraz ekspresyjne czerwone kinkiety Kundalini. Te detale, będące jednocześnie mocnymi punktami w przestrzeni, intrygują i przyciągają uwagę – opowiada architekt.
Taras stanowi też jedno z ulubionych miejsc wypoczynku i długich rozmów Kamili i Mateusza, który często bywa tu gościem. Ich znajomość nie skończyła się wraz z końcem realizacji projektu. Architekt i jego klientka serdecznie się polubili, tworząc już całkiem nową opowieść o przyjaźni.
Zdjęcia: Tom Kurek www.tomkurek.co